Mózg człowieka jest genetycznie przygotowany do przyjęcia moralności.
Jednak kompas moralny na tej bazie ewolucyjnej tworzy kultura -
powiedział neurobiolog dr Paweł Boguszewski podczas debaty,
zorganizowanej w ramach Festiwalu Nauki w Warszawie.
O
tym, czy moralność zapisana jest w genomie, czy może wynika z kultury
mówili badacze uczestniczący w debacie "Czy moralność jest skutkiem
ewolucji".
Dr Paweł Boguszewski z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M.
Nenckiego PAN opowiedział o eksperymencie z Yale dotyczącym tego, czy
dzieci - jeszcze zanim zacznie kształtować je kultura - mają jakąś
wrodzoną moralność. Niemowlakom pokazywano scenkę, w której pluszowy
kotek próbował otworzyć skrzynkę. Obok stały dwa pluszowe pieski,
różniące się tylko kolorami koszulki. Jeden piesek pomagał kotkowi, a
drugi piesek przeszkadzał. Kiedy dzieciom pokazywano dwa pieski, dzieci
znacznie częściej wybierały tego pomocnego.
W kolejnym doświadczeniu dziecko dostawało do wyboru dwa rodzaje
chrupek. Dowiadywało się, że pluszowy kotek nie lubi chrupek, które ono
wybrało. Wiedząc, że kotek ma inne upodobania co do przysmaków,
powtarzano eksperyment z kotkiem otwierającym skrzynkę i dwoma pieskami -
miłym i złośliwym. I w tej sytuacji wynik się zmieniał: dziecko wolało
psa, który przeszkadzał kotkowi otworzyć skrzynkę. "Czy rodzimy się jako
gatunek z preferencjami moralnymi? Wychodzi na to, że tak" -
skomentował wyniki badań dr Boguszewski.
Z kolei chemik, fizyk, biolog prof. Krzysztof Dołowy ze Szkoły
Głównej Gospodarstwa Wiejskiego przypomniał eksperyment Stanleya
Milgrama z lat 60. XX w. Badani byli proszeni o karanie drugiej osoby -
"ucznia" coraz silniejszymi impulsami elektrycznymi, aby zmotywować go
do nauki. W rzeczywistości "uczeń" tylko udawał, że razi go prąd, a
najważniejsze w eksperymencie było to, kiedy badany sprzeciwi się
eksperymentatorowi i wycofa z eksperymentu. Jak poinformował prof.
Dołowy, z eksperymentu wycofywało się tylko 15 proc. osób. "W każdym
narodzie jest większość osób, która jest zdolna do każdej potworności,
jeśli do tego nawet nieznacznie zostanie przymuszona" - skomentował
prof. Dołowy.
Biolożka dr Maria Pawłowska podała przykład ze świata zwierząt
dotyczący stosowania przemocy. Opowiedziała o tym, że samce lwów
zabijają młode innych samców, aby zapewnić swoim młodym większe szanse
przetrwania. To jest ich model rozrodu. "Ale nikt chyba nie powie, że
one się zachowują niemoralnie" - skomentowała.
Mówiła, że w świecie zwierząt pojawiają się różne strategie
przetrwania. Czasem bardziej, a czasem mniej nastawione na współpracę.
Jako przykład ssaków wyjątkowo silnie nastawionych na współpracę podała
golce - gryzonie, które żyją w podziemnych koloniach. Jak zwracała
uwagę, nie wszystkie osobniki się tam rozmnażają. A głównym zadaniem
osobników są działania na rzecz kolonii. Zauważyła, że poważnym
zagrożeniem dla wielu golców jest to, że zapracują się na śmierć. W ten
sposób pokazywała, że altruizm nie jest obecny tylko u ludzi.
Prof. Dołowy mówił, że czasami współpraca jest najbardziej opłacalną
strategią. Podał przykład gry o sumie niezerowej. Gra polega na tym, że
obie strony wykładają pieniądze. Jeśli obie strony zdradzą przeciwnika,
obie tracą pieniądze. Jeśli tylko jedna ze stron zdecyduje się zdradzić,
zgarnie pieniądze swoje i przeciwnika. Natomiast jeśli obie strony
współpracują, dostają swoje pieniądze z powrotem, a do tego jeszcze
dodatkową premię. Pytanie, jaką strategię przyjąć, jeśli rund będzie
bardzo dużo. Okazuje się, że najlepsze wyniki w grze otrzymuje prosty
program komputerowy: stosuje on zasadę "wet za wet". W każdej kolejnej
turze przyjmuje taką strategię, jak jego przeciwnik w turze poprzedniej.
Za każdą zdradę karze przeciwnika zdradą. A za każdą współpracę -
nagradza współpracą. Prof. Dołowy skomentował, że komputery, które
stosowały tę zasadę nie miały zasad moralnych. "One optymalizowały
zysk". Według niego podobnie jest u ludzi. "Współpraca między ludźmi
optymalizuje zysk" - powiedział.
Dr Pawłowska proszona o podsumowanie, czy moralność jest skutkiem
ewolucji, zwracała uwagę, że na podbudówkę biologiczną z zasadami
dotyczącymi współpracy czy karania nakłada się kultura. Zwracała uwagę,
że idea karzącego Boga pojawiła się na pewnym etapie rozwoju
społeczeństw - kiedy grupy zbieracko-łowieckie przestały ludziom
wystarczać. "Tradycyjne społeczności, które nie wyrastają poza kilka
tuzinów ludzi, nie mają karzących bogów, oni nie są potrzebni" -
powiedziała. Podała przykład, że wówczas, jeśli okradło się sąsiada, on
przychodził i spuszczał manto. To przestało wystarczać w rosnących
społecznościach i przy rozwijającym się handlu, gdzie nie każdy znał się
z każdym, z którym zawierał transakcję.
Pawłowska dodała, że często struktury władzy wpajają ludziom kolejne
zasady, określając je jako "absolutnie moralne" lub "absolutnie
niemoralne". Tymczasem w ocenie biolożki są to zasady skrojone na
potrzeby konkretnych grup lub społeczności. "I tak np. to, że niedziela
jest dniem świętym, który należy święcić, to nie jest absolutna zasada
moralna" - powiedziała.
Dr Boguszewski podsumowując dyskusję, porównał moralność do języka i
zwrócił uwagę, że na świecie ludzie porozumiewają się w przeróżnych
językach. "Ale wrodzoną zdolność do uczenia się języka mamy wszyscy.
(...) Nasz mózg jest przygotowany do przyjęcia mowy" - powiedział.
Według niego podobnie jest z moralnością: pewne podstawowe elementy
moralności są już u ludzi obecne od początku. Jak podsumowywał, to
zasady takie jak np. "współpracuj z tymi, którzy chcą współpracować" czy
"karz tych, którzy nie chcą współpracować" oraz "karz obcych".
"Natomiast to, co możemy nazwać kompasem moralnym - to, że czuję, że coś
jest dobre lub złe - to jest coś, co na bazie ewolucyjnej tworzy
kultura" - powiedział. Według niego moralność jest więc skutkiem i
ewolucji, i kultury.
Festiwal Nauki w Warszawie potrwa do 30 września.
PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala
Źródło: tutaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz