Mam. Dobry
film. Polecam. Wszystkim.
Matteo, Pio, Odylon czy Charbel, każdy
z nich może być Twoim przyjacielem. Mnie jest bardzo trudno wierzyć, mój mały
móżdżek nie może wiele rzeczy ogarnąć. Codziennie proszę Szefa, żeby dał mi
zrozumieć. Po prostu zrozumieć, a nie uwierzyć doświadczając. Tak,
doświadczając. Dużo różnych historii. Najbardziej przemawiająca – mam Anioła
Stróża. Wybuch butli z gazem mi to uświadomił, oprócz straty rzęs, brwi i
lekkiego poparzenia, nic mi się nie stało. Nic nie urwało. Cud. To co
zarejestrowały moje oczy ma się nijak do zdrowego rozsądku. Cud. Prawdziwy cud.
Niejeden w moim życiu… Uderzenie pioruna obok mnie też zrobiło swoje. Przeze
mnie przeszedł taki prąd, że poczułam każdą komórkę mojego ciała. Przynajmniej
teraz wiem, żeby nie panikować. Panika może zabić, a w moim przypadku udusić.
Codziennie znaki dookoła nas. Czy my je widzimy? Prenumeruję Egzorcystę.
Dostałam styczniowy numer i tak patrzę na kopertę. Myślę sobie, jakie mam
piękne nazwisko, cudowne (serio tak mnie wzięło). Zaczynam zrywać kopertę,
dalej zachwycając się moim nazwiskiem, pierwsze co ukazuje się moim oczom: Jak pokonać pychę?
Serio? Sama się śmiałam z siebie. Szef zawsze sprowadza na ziemię…
Wracając do filmu, dobrze, że obecnie jest
duża świadomość złego, tego że on naprawdę istnieje. Jeszcze kilkanaście lat
temu, nawet wśród duchownych było, jakby to powiedzieć, inaczej… Jak byłam w
liceum niestety spotkało mnie coś. Pamiętam, że to było w nocy, okropne
doświadczenie, śniło mi się zło. Raz w życiu obudziłam się zlana potem,
sparaliżowana, wiedziałam, że on jest obok. Nigdy w życiu nie czułam takiego
strachu, nigdy wcześniej i nigdy później. Co robić? Następnego dnia zaczęłam
szukać pomocy, tylko gdzie się udać? Poszłam do spowiedzi (teraz wiem, że to
była najrozsądniejsza decyzja jaką mogłam podjąć). Opowiedziałam o wszystkim
kapłanowi, a on powiedział, że jak jeszcze raz się to powtórzy, to muszę
poszukać egzorcysty… Hello! Gdyby to się powtórzyło, na pewno nie byłabym w
stanie szukać jakiejkolwiek pomocy, a tym bardziej egzorcysty. Cieszę się, że
moje życie potoczyło się tak, a nie inaczej. Św. Michał jest blisko mnie od
sześciu lat.
Tym razem już naprawdę wracam do filmu. Nie
umniejszając autorowi, gdyby nie Michał Lorenc, nie obejrzałabym. Dla mnie
Lorenc jest na równi z Einaudim, oczywiście na drugim miejscu, bo pierwszy może
być tylko Moriccone ;) Z tego co kojarzę, na filmwebie dałam mu 9. Gdyby nie ta
bezsensowna wstawka z telefonu, byłoby 10. Dobry film, chociaż ja dalej nie
mogę uwierzyć w te okulary… Po prostu nie mogę. Trzeba mieć otwarty umysł.
Łatwiej powiedzieć niż zastosować. Nawet jak ci wariuje elektryka w samochodzie
podczas jazdy, to nie znaczy, że trzeba od razu wyciągać Różaniec. Z drugiej
strony ta modlitwa nigdy nie zaszkodzi… Heh
Moim przyjacielem jest św. Charbel. Też nie
mogłam uwierzyć, że ktoś taki istnieje, że tyle cudów dokonuje się za jego
sprawą. Kiedyś przed snem rozmyślałam o tym wszystkim, na koniec tak do Szefa
mówię: Tylko nie przysyłaj go do mnie, bo
wiesz, że ja się boję. Mogłam se gadać ;P W nocy budzę się, albo to mi się
śni, nieistotne, na moim koszu na ubrania siedzi. Jak byk, siedzi, twarz
zasłonięta kapturem. A ja co na to? O
nie, tylko nie Ty. I śpię dalej… Chciał się zaprzyjaźnić, jak to
stwierdziła moja przyjaciółka. Przyjaciółka, która, jak to się okazało później,
potrzebowała cudu, łaski zdrowia. I do kogo się modliłam o ten cud? Do kogo
odprawiłam nowennę? Do przyjaciela…
Wow, co za post… Niczym przemówienie Fidela
;P Taka mnie jeszcze naszła myśl, jak by to powiedział mój kuzyn Kamil: Chłop w różowym, to nie chłop, tylko baba.
Nie lubię facetów w różowych koszulach, podkoszulkach, swetrach. Mam zdjęcie z
Françoisem Audelan,
który to miał na sobie różowy sweterek… Heh.