piątek, 24 kwietnia 2015

Z cyklu: Historie przedszkolne (2)

Nie ogarniam. Koleżanka z pracy od kilkunastu lat starała się o dziecko. Razem z mężem stosowali przeróżne metody. Lekarze otwarcie mówili, że potrzebują cudu, bo z medycznego punktu widzenia już nic nie można zrobić. Nie pytałam się o przebieg leczenia, diagnozy, to co usłyszałam, sama mi powiedziała.
Kiedyś chłopiec chciał przeczytać książkę. Koleżanka przeczytała mu, a kiedy skończyła, on idąc odłożyć książkę na miejsce, spytał się jej czy też czyta swojemu synkowi. Słyszałam to na własne uszy. Ją zamurowało. Zaczęła się wypytywać chłopca czemu tak powiedział. On jeszcze większe oczy zrobił. Naprawdę nie wiedział o co chodzi. 
Dzisiaj koleżanka ma synka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz