niedziela, 25 października 2015

   Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina dawno już za nami. Cieszę się, że Jury podało do wiadomości punktację. Nie zgadzam się z wyborem. Może dlatego, że nie jestem muzykiem, "nie siedzę" w temacie. Słucham czegoś, nieważne co to jest i albo podoba mi się albo nie. Nie potrafię określić kryterium, którym się kieruję. A może to kryterium to serce? ;P Dla mnie podstawą jest utwór Preludium Des-dur op.28 nr 15. Podobno Szopen komponował je gdy był słaby i cierpiący. Ma być mocno zagrane w dobrym tempie. Jeśli chodzi o zwycięzce Seong-Jin Cho, moje uszy już po paru dźwiękach krwawiły. Najpiękniejsza interpretacja:


   We wspomnieniach George Sand trafić można nawet na opis dotyczący genezy preludium skomponowanego, jej zdaniem, w owej deszczowej aurze, która tak bardzo dała się we znaki mieszkańcom opuszczonego klasztoru. Muzyka preludium wywołała u pani Sand dźwiękonaśladowcze skojarzenie i z tym odczuciem się Chopinowi zdradziła. Nie zyskała jego aprobaty. Gdy prosiła – jak sama pisze – „by posłuchał szmeru kropli spadających rzeczywiście na dach, zaprzeczył, jakoby je słyszał”. I – jak uczciwie relacjonuje dalej pisarka – pogniewał się nawet o to, co nazwała harmonią naśladowczą. Protestował z całych sił przeciw dziecinadzie owych wyobrażeń o naśladowaniu tego, co się słyszy. „I miał rację” – dodała. Jednak by rzecz nieco skomplikować, warto przypomnieć, że parę lat później – jak świadczą o tym nuty jednej z uczennic, dookreślone ręką Chopina – sam nazwał Preludium piętnaste (Des–dur) – „deszczowym”.(źródło)
   Wanda Chotomska tak pisała o utworze:
"Preludium deszczowe"
Najpierw były plakaty na mieście,
sto pięćdziesiąt, a może i dwieście.
Na plakatach litery metrowe:
"Wielki koncert - Preludium Deszczowe"
Ludzie stali, plakaty czytali,
nie pytali, gdzie będzie ten koncert,
tylko biegli pod pomnik Chopina,
do Łazienek, gdzie wierzby płaczące.
Pół Warszawy pobiegło do parku,
więc ja także ruszyłam tą trasą,
a że każdy parasol miał w ręku,
więc ja także przyniosłam parasol.
Tak się właśnie to wszystko zaczęło-
był pan Chopin na swoim cokole,
a dokoła tłum ludzi ogromny
i wetknięte w ten tłum parasole
Fortepianu właściwie nie było.
Jeden pan nawet o to się czepiał,
ale dziecko, bo z dzieckiem przyszedł,
powiedziało, że widzi fortepian.
-Widzisz?
-Widzę, klawisze grają.
-Słyszysz?
-Słyszę, deszcz w liściach dzwoni
Pod wierzbami w Łazienkach Chopin
krople deszczu kołysze w dłoni.
Parasole zakryły niebo,
rozkwitają w jesiennym zmierzchu.
-Słyszysz?
-Słyszę Preludium Deszczowe.
-Widzisz?
-Widzę początek deszczu... 
Piękne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz